poniedziałek, 18 lutego 2013

Zoyowe trio

Nie chcę, żeby na moim blogu pojawiały się tylko recenzje produktów niedostępnych w Polsce. Wiem jednak, że coraz łatwiej dostać kosmetyki zagraniczne na takich stronach jak allegro czy w innych sklepikach internetowych. Mam nadzieję, że znajdą się osoby, którym przydadzą się recenzje amerykańskich kosmetyków, o których będzie można tutaj poczytać. Mam w planach również opisać moje ulubione polskie produkty.

Jakiś czas temu po raz pierwszy postanowiłam skorzystać z oferty amerykańskiej marki lakierów do paznokci Zoya. Oferta polegała na tym, że trzy wybrane lakiery dostajemy za darmo (cena regularna $8 za 15ml) i płacimy tylko za koszt wysyłki, w tym przypadku było to $10 (normalnie przesyłka kosztuje $6.95).  Dużo czytałam i słyszałam na temat tej firmy, więc sama "na własnych paznokciach" chciałam się przekonać o jakości ich produktów. Bardzo ciężko było mi wybrać tylko 3 odcienie spośród dziesiątek pieknych kolorów. Ostatecznie zdecydowałam się na granat, beż i bordo.



Kolor bordowy "chodził za mną" już od dawna, a granat od razu mnie zauroczył. Podobała mi się również ciemna butelkowa zieleń, ale stwierdziłam, że przynajmniej jeden odcień, który wybiorę powinien być neutralny, dlatego padło na beż. Poniżej widoczne są nazwy kolorów, które są jednocześnie imionami żeńskimi. Uważam, że to bardzo fajny pomysł, szczególnie, gdy możemy podarować komuś lakier z imieniem osoby "obdarowywanej" ;) 



Lakiery firmy Zoya znane są z bardzo dobrej jakości. Dlatego już na starcie moje oczekiwania co do nich były wysokie. Na pierwszy ogień postanowiłam przetestować Natty bez bazy i top coatu. Na paznokcie nałożyłam trzy cienkie warstwy lakieru i po ostatniej aplikacji uzyskałam pożądany efekt (po dwóch warstwach widoczne były gdzieniegdzie prześwity). Lakier dobrze się rozprowadza, ma standardowy pędzelek i schnie raczej wolno. Nie posiada zbyt nieprzyjemnego zapachu. Ponadto lakiery Zoya nie zawierają DBP, toluenu, kamfory i formaldehudu. Zdjęcie poniżej przedstawia lakier tuż po aplikacji:



a tak prezentuje się lakier po OŚMIU dniach od pomalowania:



Biorąć pod uwagę fakt, że nie użyłam bazy ani utwardzacza jestem bardzo zadowolona z efektów! Dodam tylko, że w tym czasie nie stroniłam od sprzątania, zmywania itp. Zdążyłam już przetestować pozostałe dwa odcienie, o których napiszę coś więcej w kolejnych postach. Obawiam się (ze względu na cenę), że znalazłam swoją ulubioną markę lakierów do paznokci.

1 komentarz: